107 o.P
Panowanie Viserysa I Targaryena
Kiedy smoki były
wielkie i potężne, a na ich grzbietach zasiadali srebrnowłosi jeźdźcy
Księżniczka Rhaenyra Targaryen
ukryła się za czarną topolą. Ogród w Czerwonej Twierdzy tonął w plamach słońca
i cieni; w tej kolorystyce ciężko było dojrzeć, czy to człowiek, czy drzewo.
— Moja pani? — wołał ser
Criston Cole, jej zaprzysiężona tarcza. Dziewczyna wyjrzała ostrożnie zza
topoli i zauważyła, że na ustach mężczyzny błąka się figlarny uśmieszek. — Gdzie mi
uciekłaś? Wiesz, że jako twój rycerz odchodzę od zmysłów, tracąc cię z zasięgu
wzroku.
Mój
biały rycerz — pomyślała
Rhaenyra i zaśmiała się perliście. Ten dźwięk przywabił Cristona. Już po chwili
pojawił się przed nią z miną człowieka, który zdołał złapać smoka za ogon. Cole
był wysokim, dwudziestokilkuletnim mężczyzną o ciemnych włosach spływających na
ramiona oraz żwawych, zielonych jak liście dębu oczach. Księżniczka zwróciła na
niego uwagę już podczas turnieju w Stawie Dziewic, gdzie młodzian wkroczył
dumnie w jasnej zbroi i walczył do ostatniego oddechu. Miał przy tym grację
ważki. Kiedy padł jako przedostatni, Rhaenyra poruszyła się na swoim miejscu i
wyszeptała do ucha panu ojcu:
— Uczyń go moją
zaprzysiężoną tarczą. Proszę. Proszę.
I król Viserys się
zgodził.
Teraz Rhaenyra oparła
dłoń na szorstkim pniu drzewa, aby jej jasnopomarańczowa kreacja rozpięła się
niczym skrzydło smoka.
— Czy wyglądam jak księżniczka
ze Smoczej Skały? — Uwielbiała się droczyć ze swoim rycerzem, chociaż była
tylko dziesięcioletnią dziewczynką i ledwie sięgała mu do piersi. — Powiedz mi,
ser.
To ojciec nadał jej ten
tytuł. Była jego jedyną dziedziczką, spadkobierczynią dóbr smoczego rodu.
Kiedyś myślała, że będzie mieć również brata, malutkiego, rumianego braciszka,
ale Baelor zmarł dzień po narodzinach, pociągając za sobą matkę, lady Aemmę
spod skrzydlatego herbu Arrynów. Teraz pozostali tylko ona i jej ojciec. Stary
smok i jego obiecująca smocza córka.
Criston przypatrzył się
uważnie jej długim, srebrno-blond włosom, małym, czerwonym ustom i oczom
ciemnofioletowym jak niebo przed burzą. Rhaenyra była młodziutka, ale już
uważano ją za śliczną damę i szukano jej uwagi. Niektórzy nazywali ją Radością
Królestwa; ponieważ kiedy się uśmiechała, ich kraj rzeczywiście wydawał się
jaśniejszy.
— Zaiste, wyglądasz jak
prawdziwa targaryeńska księżniczka.
— Ojciec mówi, że kiedyś
mogłabym stać się królową. — Dziewczyna spojrzała w dal, gdzie przepływał
rwisty Czarny Nurt. — Zasiąść na Żelaznym Tronie i władać wszystkimi siedmioma
krainami, tak jak Aegon Zdobywca. Jak by ci się to podobało, ser?
Mężczyzna już otwierał
usta, zapewne chcąc udzielić odpowiedzi równie swawolnej jak błysk w jego
oczach, gdy wtem dobiegł ich dźwięk zbliżających się kroków. Zza zielonego
zagajnika wyłoniła się septa Derrys. Oczy miała wiecznie zatroskane, a
znajdujące się pod chustą włosy siwe jak kurz. Co noc usiłowała nakłonić córkę
króla, by ta złożyła dłonie i pomodliła się do siedmiu bogów. Rhaenyra udawała, że to robi z bardzo skupioną miną, ale w rzeczywistości tylko recytowała wyuczone
formułki. Nie było bóstwa, do którego chciałaby wznieść swe modły.
— Pani, twoja macocha
urodziła! — obwieściła rozemocjonowana septa. — Wydała na świat zdrowego
chłopca.
Twarz księżniczki
pojaśniała. Lady Alicent Hightower była kobietą spod herbu białej wieży, którą
rok temu wziął sobie za żonę jej ojciec. Rhaenyra polubiła nową matkę. Kobieta
nie tylko odznaczała się urodą i taktownością, ale również umocniła ich królestwo i
zaowocowała sojusz pomiędzy królem a jego gniewnym bratem Daemonem. Jeśli
księżniczka miałaby się o coś modlić, to właśnie o pomyślny poród macochy.
Dziewczyna podwinęła
skraj delikatnej sukni i ruszyła w stronę fortecy z jasnego, czerwonego
kamienia. Criston i septa Derrys poszli w jej ślady jak cienie. Księżniczka
przemierzała dobrze sobie znane korytarze i łukowate okna, aż w końcu dotarła
do komnat lady Alicent. Drzwi stały już otworem; jakby zapraszając wszystkich
do powitania nowego królewskiego syna.
Na początku Rhaenyra
poczuła smród; odór krwi i potu. Skrzywiła lekko nos, w szarości wyodrębniając wielkie
łoże i leżącą na nim sylwetkę. Jej macocha siedziała wsparta na poduszkach.
Twarz miała bladą i naciągniętą, ale pełną jakiegoś tkliwego szczęścia. Brązowe
włosy kleiły się jej do policzków. W ramionach tuliła nowo narodzone dziecię.
— Rhaenyro! — zawołał
stojący przy łożu ojciec. Jego srebrzysta niegdyś broda teraz wydawała się po
prostu szara. On również miał w oczach radość. — Dobrze, że jesteś. Spójrz, kto
dołączył do naszej rodziny.
Dziewczyna podeszła
bliżej. W zawiniątku trzymanym przez macochę dostrzegła pulchną twarzyczkę i
przymrużone, fiołkowe oczy. Niewątpliwie miał urodę Targaryenów. Jest jednak za młody, bym go poślubiła* — przeszło
jej przez głowę. Nie chciała tego dzieciaka za męża, tylko za brata.
— Jaki śliczny! —
rzuciła z olśniewającym uśmiechem. — Macie już dla niego jakieś imię?
— Aegon — odpowiedziała
dumnie jego matka. — Jak pierwszy król Westeros.
Lady Alicent Hightower
po raz pierwszy uniosła wzrok na swoją pasierbicę. Naraz Rhaenyra poczuła
przenikający ją chłód. W jasnych oczach macochy było coś, co wcale jej się nie
podobało.
I z tą chwilą pojęła, że
oto stanęła na planszy do gry o tron.
*Przypominam, że Targaryenowie kultywowali zwyczaj żenienia się ze swoimi krewnymi, aby zachować czystość smoczej krwi
***
Witam na moim nowym blogu :)
Tutaj chciałabym się z wami podzielić moją wielką sympatią do Gry o Tron, a jednocześnie wziąć sobie na bohaterkę postać, która występuje w zamierzchłych czasach i nie wpływa na książkową akcję. Mam nadzieję, że zaciekawi was historia Rhaenyry(wiem, w tym imieniu łatwo zrobić literówkę).
Zapraszam do zapoznania się z zakładkami i... do zobaczenia przy rozdziale pierwszym :)
Witaj.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za zaproszenie. Jestem ogromną fanką Gry o tron, więc jak zapoznałam się z opisem Twojego opowiadania, od razu stwierdziłam, że muszę tu wejść. Prolog wywarł na mnie duże wrażenie, piszesz naprawdę świetnie, lekko, przyjemnie. Księżniczka to ciekawa postać, pięknie ją opisujesz, łatwo mogę ją sobie wyobrazić. Zaintrygował mnie też Cole i chętnie poznam go bliżej. Mam nadzieję, że będzie pojawiał się jak najczęściej :). Szykuje się wspaniała historia, już nie mogę doczekać się rozdziału 1.
Życzę Ci więc dużo, dużo weny i ściskam mocno. Pozdrawiam! ^^
Bardzo mi miło, że Cię zainteresowałam ^^ Aż trudno mi wyrazić swoją wdzięczność za te miłe słowa, które motywują mnie do działania. Criston Cole będzie ważną postacią w życiu księżniczki i w opowiadaniu na pewno go nie zabraknie :)
UsuńPozdrawiam! :D
Tak! W końcu coś, czego szukałem - fantasy w klasycznym stylu. Gra o Tron to świetne podłoże, więc pomysł jest trafiony w dziesiątkę.
OdpowiedzUsuńPowinnaś się zareklamować, bo z pewnością przyciągniesz więcej fanów GOT, jeżeli będą o Tobie wiedzieć.
Język jest wprost genialny, napisany w bardzo dobrym stylu.
Jedyne, co mógłbym zasugerować, to zmiana wizerunku bloga, bo - szczególnie męską część - może to trochę wystraszyć.
Zapraszam do siebie :)
lewo-reczni.blogspot.com
Dziękuję! Cieszę się, że tak to przyjąłeś :)
UsuńStaram się reklamować, blog dopiero powstał i liczę, że jeszcze zejdzie się trochę czytelników.
Wiem, że szablon nie nasuwa skojarzenia ze światem Martina, ale póki co nie potrafiłam znaleźć lepszego. Ten jest jasny i przejrzysty, ale wciąż się rozglądam ;)
Postaram się zajrzeć do Ciebie.
Pozdrawiam :)
Zostawiłaś komentarz na moim blogu, więc jestem! Tak szczerze, to nigdy nie czytałam Gry o Tron, ale zabierałam się do tego kilka razy... Kto wie może to właśnie Twoje opowiadanie skłoni mnie do tego?
OdpowiedzUsuńJak na razie jest dopiero sam początek, tak naprawdę nie ma co oceniać, ale zapowiada się. Serio się zapowiada :D I to cholernie dobrze :P Mam nadzieję, że skupisz się na tej całej walce o tron, a nie na kontaktach głównej bohaterki z tym jej sługą :)
Jednej rzeczy nie rozumiałam. Dlaczego piszesz "ser" zamiast "sir"? Nie jestem ekspertem w dziedzinie języka polskiego, ale zawsze mi się wydawało, że pisze się "sir"... A może to inny tytuł, zarezerwowany dla Gry o Tron?
Czekam na pierwszy rozdział i liczę, że utrzyma poziom Prologu.
Zapraszam również do siebie http://alternatywa-ck.blogspot.com/
Pozdrawiam,
sherLock
Dziękuję za zainteresowanie :D Postaram się zawrzeć tutaj całą historię księżniczki, zarówno jej zawirowania polityczne, jak i miłosne.
UsuńOczywiście bardzo polecam tę serię, sporo mnie nauczyła i myślę, że każdy odnajdzie w niej coś dla siebie.
Tak, w normalnym świecie pisze się sir, ale w świecie Gry o Tron to jest ser. Taki wymysł autora :P
Pozdrawiam! :)
No i widze że już na początku mamy coś wspólnego, również jestem wielka miłośniczką gry o tron, oglądam jak tylko się pojawi. Smocza księżniczka to jedna z moich ulubionych postaci wiec jak tylko zobaczyłam opis na moim blogu to po prostu musiałam tu zajrzeć i nie żałuje. Świetny prolog, bardzo mnie zaciekawiłaś i nie mogę się już doczekać następnego, nie poganiam, a jednak mam nadzieje że dodasz go dosyć szybko. Już ja wiem co tam wredna królowa planuje! Jestem niemalże pewna ze bedzię kombinować jak odebrać Rhaenyri tron i pewnie zrobić coś by jej pół brat został jedynym następcą. Ale coś mi mówi ze Rhaenya się tak łatwo nie da w końcu jest księżniczką smoków, a smoki się nie poddają choćby byłyby o krok od śmierci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
http://breathofthegods.blogspot.com/
-S.
No to się cieszę :D Ja i oglądam, i czytam, i przy najnowszym sezonie stwierdziłam, że mogłabym coś napisać o tym świecie :)
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz i masz rację - Rhaenyra z pewnością się nie podda.
Pozdrawiam :)
Kochana! W żadnym bądź razie nie chciałam zmusić Cię do czytania moich wypocin i wcale nie jestem taka zła! ;))
OdpowiedzUsuńNa znak tego, weszłam tu, ponieważ uwielbiam smoki i Twoje opowiadanie wydało mi się być ciekawe! ;))
Spodobał mi się sam motyw! Oglądałam mnóstwo filmów, w których występowały smoki, ale jeszcze niczego takiego nie czytałam! :)) Księżniczka Rhaenyra przykuła moją uwagę, coś czuję, że bardzo ją polubię! :)) Taka urocza, nie pretensjonalna 'dziołszka' :D Piszesz bardzo zgrabnie! Unosiłam się nad ziemią, czytając te przepiękne opisy! :))
Zamiarzam tu zostać niezależnie od tego, czy zechcesz zostać moją czytelniczką! ;))
Życzę Ci kochana morza weny oraz przepraszam najmocniej za tamten spam! :)) ^^
Pozdrawiam oraz ściskam ze wszystkich sił! ♥
No to się cieszę :)
UsuńDziękuję bardzo za taki ciepły komentarz ^^ Jak mówiłam, nie chciałam na Ciebie naskoczyć, po prostu zdumiały mnie tamte słowa. To miłe, że zostaniesz moją czytelniczką.
Pozdrawiam :)
Kompletnie nie znam się na uniwersum Gry o Tron, dlatego za jakieś gafy w niezrozumieniu z góry przepraszam. ^^ Zapowiada się ciekawie, bo interesuje mnie walka rodzeństwa o tron. Wiadomo, że takie rzeczy nie kończą się na łagodnych negocjacjach. I od razu znielubiłam tę macochę, jakby to ona miała więcej ambicji o władzę teraz niż w przyszłości jej potomek. Się okażę. :D W każdym razie wciągający prolog!
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej! :D
Nie czytałam, ani nawet nie oglądałam "Gry o tron", bo jakoś nigdy nie czułam takiej potrzeby, nie moje klimaty po prostu, aczkolwiek zakochałam się w twoim stylu pisania i tej opowieści, więc na pewno będę czytać dalej. :)
OdpowiedzUsuń