poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział I {Nieuchwytne}


112 o.P.
Czerwona Twierdza

Halabarda ze szczękiem zagrodziła drzwi do komnaty małej rady.
— Przykro mi, księżniczko — rzucił strażnik. — Trwają ważne obrady. Nie wolno ci tam wejść.  
Rhaenyra poczuła, że w jej twarz uderza fala gorąca. Niegdyś nikt nie odważyłby się jej zabronić wejść do którychkolwiek drzwi w zamku królewskim, ale przez ostatnie lata niektóre sprawy uległy zmianie. Szeptano, że to Aegon, pięcioletnie zaledwie dziecko, powinien włożyć na głowę koronę, że jego prawa do tronu są silniejsze. Ojciec sprzeciwiał się tym plotkom, ale macocha tylko je podsycała.
— Jestem przyszłą następczynią tronu — oznajmiła gniewnie księżniczka. — Ta obrada dotyczy mojego dziedzictwa.
— Otrzymałem rozkazy.
— Teraz otrzymujesz nowe. Odsuń się, panie. Natychmiast.
— Nie mogę.
— Mam zawołać ser Cristona? Jest teraz dowódcą Gwardii Królewskiej i pokonywał już ludzi roślejszych od ciebie. — W oczach dziewczyny zajarzyło się mściwe światełko. — Mam go poprosić o pomoc?
Strażnik zawahał się. Nie chciał kłopotów, a wszyscy wiedzieli, że Criston Cole zrobi dla księżniczki wszystko. Mężczyzna odsunął się niechętnie i Rhaenyra mogła wejść. Do komnaty wpadało wiosenne słońce, nakreślając kontury onyksowych sfinksów i gobelinów z Wysp Letnich, przyozdabiających pomieszczenie. Przy długim, zastawionym pergaminami stole siedziało pięciu mężczyzn. Wszyscy unieśli głowy.
— Wybaczcie za spóźnienie — rzuciła beztrosko księżniczka, po czym wzięła pozłacane krzesło spod ściany i dostawiła je do stołu. Ojciec uśmiechnął się do niej zza szarej brody, a Lyman Beesbury, starszy nad monetą, skinął jej głową, ale Wielki Maester Mellos podrapał się nerwowo w łysinę, a Otton Hightower — królewski Namiestnik i dziadek Aegona — spojrzał na nowo przybyłą tak, jakby przyszła do nich co najmniej nago.
— Muszę przypomnieć, że jest to zebranie członków małej rady i wszyscy członkowie byli tu obecni, zanim otworzyłaś drzwi, pani — wycedził chłodno. Rhaenyrze zawsze przypominał on szczura wyciągniętego prosto z lodowatej wody. Był chudy i siwiejący, a na jego surowej, szczurzej twarzy widniały sine plamy starości. Sprawował rządy Namiestnika twardą ręką i nie wyobrażał sobie, aby na tronie zasiadł ktoś inny niż jego sikający w pościel wnuk.
— Zebranie małej rady dotyczy moich praw do tronu — odgryzła się księżniczka. Jej ciemnofioletowe oczy lśniły wyzywająco. — Kto inny mógłby tu być, niż sama zainteresowana?
— A widzisz gdzieś tutaj swojego brata, pani? Czy on również ma przyjść?
Nie, ponieważ woli jeszcze towarzystwo zabawek — chciała odpowiedzieć dziewczyna, ale wtem jej ojciec uniósł dłoń.
— Wystarczy. Rhaenyra to moja pierworodna córka, ma prawo usłyszeć werdykt. Na czym stanęliśmy?
Księżniczka usiadła z zadowoleniem, ignorując groźne spojrzenie Namiestnika. O ile jego córka, lady Alicent, chowała swoją niechęć za pozorami, o tyle on otwarcie okazywał jej pogardę. Jednak tylko głupiec mógłby sądzić, że próchniejąca wieża pokona siłę smoka.
Wielki Maester Mellos sięgnął wzrokiem do trzymanego pergaminu, mrużąc oczy, aby odczytać postawione przed latami litery.
— No więc, nigdy jeszcze nie było przypadku, aby to kobieta zasiadła na Żelaznym Tronie jako królowa bez męża — obwieścił spokojnie. — Ani razu, odkąd sięgają kroniki królewskich maestrów. Córka Maegora Okrutnego była bliska, ale ostatecznie okrzyknięto królem jej brata, a twojego dziadka, Wasza Miłość. Później koronę próbowała zagarnąć lady Rhaenys, kuzynka Waszej Wysokości. Wsparł ją cały Driftmark, a my pamiętamy to wydarzenie jako Wielką Radę... Ostatecznie jednak żadna kobieta nie dotknęła tronu. — Maester uniósł głowę znad zwoju i spojrzał życzliwie na zebranych. — Tak mówi historia. Czy chcemy zmieniać tradycję? Nie jestem pewien, czy…
Król Viserys słuchał tego bez śladu poruszenia. 
— Czy wiesz, czym Targaryenowie różnią się od innych rodów? — zagadnął niemal łagodnie. — Mają smoki, a mając smoki, nie można patrzeć w dół, ani za siebie. Ja stanowię prawo i chcę, aby moja córka, moje pierwsze dziecko, włożyło na głowę koronę.
Rhaenrya miała ochotę ucałować go w policzek. Ojciec zawsze był jej filarem siły; to on powiedział, że pewnego dnia może stać się królową i to on bronił ją przed tymi szakalami z Czerwonej Twierdzy. Nie mogła go zawieść.
Otton Hightower chrząknął.
— Przypominam, panie, że poślubiłeś też inną kobietę i z inną spłodziłeś dziecko. Zdrowego syna, który niegdyś wyrośnie na silnego mężczyznę. Czy naprawdę chcemy, aby jego miejsce zajęła dziewczyna? Może i urokliwa, może i mądra, ale wciąż słaba, za którą nie podąży wojsko, za którą odpowiedzą się tylko nieliczni. Lordzie Strong, co mówią twoi informatorzy?
Starszy nad szeptaczami — Larys Strong — był niskim, pokurczonym człowieczkiem o oczach, w których tonęło wiele tajemnic. Księżniczka nigdy za nim nie przepadała i teraz wiedziała już dlaczego.
— Nastroje są różne, moi panowie — zaczął z cieniem uśmieszku na ustach. — Wszyscy kochają księżniczkę Rhaenyrę, Radość Królestwa, ale nie wszyscy widzą ją na Żelaznym Tronie. Mówią, że słodka poziomka nie może znaleźć się blisko kolców, bo inaczej pęknie.
— Nie jestem słodka ani słaba! — nie wytrzymała dziewczyna, prostując się dumnie na krześle. — Widziałeś, jak dosiadam mojej smoczycy, panie? Widziałeś, jak razem z nią udaję się na żer? Nie boję się kr…
— Rhaenyro. — Głos ojca był boleśnie upominający. — Pozwoliłem ci tutaj zostać, ale pod warunkiem, że będziesz tylko słuchać. Dyskusję pozostaw nam.
Księżniczka zazgrzytała zębami.
— Wybacz, panie ojcze.
— Jak już mówiłem, lud ma wiele obaw — podjął starszy nad szeptaczami, oblizując usta. — Męski dziedzic wydaje im się pewniejszy. Ludzie pamiętają, że to podczas rządów ostatnich mężów z waszego rodu do kraju powrócił pokój i dostatek.
— Ale czy to przesądza o rządach, jakie może sprawować księżniczka? — wtrącił się Lyman Beesbury. Nie był już najmłodszym mężczyzną, a w jego opadniętych oczach połyskiwała rozwaga. — Wiemy, że otrzymała odpowiednie wykształcenie. Król zadbał, by posiadła wiedzę historyczną i polityczną. Wiemy, że nieraz uczestniczyła w posiedzeniach małej rady. Ma pewne doświadczenie i z pewnością nie brak jej ambicji. Co możemy natomiast powiedzieć o pięcioletnim chłopcu?
Viserys Targaryen uśmiechnął się z zadowoleniem.
— Zgadza się. Już od dawna przygotowywałem moją córkę do obowiązków królowej. Ma ona moje pełne poparcie.
— Nie zapominaj, panie, o mojej córce, a swojej żonie. — Królewski Namiestnik robił się coraz bledszy ze złości. — Co jej ślubowałeś? Jak możesz pozwalać, by jej syn został pozbawiony należnego mu prawa?
— Nie podoba mi się twój ton, panie.
— A mnie nie podoba kierunek tych obrad. — Lord Otton potoczył gorejącym wzrokiem po zebranych. — Panowie, jak tu siedzę, obiecuję, że Stare Miasto i podlegające mu rody nigdy nie poprą księżniczki na tronie.
Na moment zapadła cisza. Rhaenyra miała wrażenie, że słońce zachodzi za chmurę, pogrążając komnatę w cieniach. Hightower rzucił na stół poważną deklarację. Niezgoda Prawej Ręki Króla z samymi interesami króla nie wróżyła niczego dobrego. A jego głos z pewnością nie był jedynym. Społeczeństwo Siedmiu Królestw już zaczynało się dzielić.
Myślisz, głupcze, że teraz podkulę ogon i zamilknę? — warknęła w myślach dziewczyna. Nic z tego. Będę walczyła o ten zimny tron, tron, który należy mi się od chwili, w której zaczerpnęłam pierwszego oddechu.
— W obecnej sytuacji… pora na głosowanie małej rady — przypomniał Wielki Maester, odkładając na bok wszystkie pergaminy. Słowa spisane przed latami nie miały teraz żadnego znaczenia. — Jesteście, panowie, za czy przeciw rządom księżniczki Rhaenyry?
— Za — rzekł od razu król.
— Przeciw — wycedził Namiestnik. Lyman Beesbury przybrał poważną minę, jak człowiek, który ma w rękach dwa smocze jaja i musi zdecydować, które wykluje się najpierw.
— Za.
Larys Strong przez chwilę wpatrywał się w swoje pożółkłe, splecione palce.
— Przeciw.
Zebrani spojrzeli na Wielkiego Maestra. Wszyscy, którzy decydowali się wykuć łańcuch uczonego, porzucali wcześniejsze nazwiska i stronniczość, biorąc sobie za zadanie służyć, ale… przecież Cytadela znajdowała się w Starym Mieście i wiele zawdzięczała rodzinie Hightowerów. 
— Jako skromny sługa nie powinienem mieć decydującego głosu… — zaczął starzec; wydawało się, że rzeczywiście jest zakłopotany. — A jednak jesteśmy na ważnej obradzie. Przeciw. Przynajmniej na jakiś czas.
Dopiero kiedy Rhaenyra usłyszała szelest zabieranych pergaminów i odsuwanych krzeseł, pojęła, że posiedzenie dobiegło końca. Mała rada podjęła decyzję; póki co korona należała do jej brata.
Dziewczyna również wstała i czym prędzej wyszła z komnaty, mając wrażenie, że jeszcze chwila i zionęłaby ogniem.

***

  Criston Cole odsunął srebrzyste włosy z jej karku.
— Nie przejmuj się, moja pani. Proszę. Widzieć cię smutną to największa tortura pod słońcem.
Księżniczka mimowolnie uniosła kąciki ust. Nigdy nie wierzyła w te przebarwione zapewnienia rycerza, a jednak lubiła, gdy ją nimi raczył.
Spojrzała przed siebie, na kwitnące ogrody i czerwone mury zamku. Z wysokości balkonu mogła dojrzeć również pas turkusowego morza graniczącego z błękitem nieba. Usiłowała uspokoić myśli; sprawić, by delikatny wiatr wywiał je z jej głowy.
— Myślisz, że byłabym dobrą królową? — zagadnęła trochę zaczepnie, a trochę smutno. Ser Criston, obecnie odziany w śnieżnobiały płaszcz Dowódcy Gwardii Królewskiej, uśmiechnął się łagodnie.
— Z pewnością. Masz to we krwi po ojcu. Byłabyś królową mądrą… — Wsunął dłoń w jej miękkie włosy. — Piękną… — Przesunął palcem po jej jasnych, okrągłych policzkach. — O wielkim sercu. — Teraz jego ręka zacisnęła się na jej kształtnej piersi. Dziewczyna czuła przez materiał sukni ciepło swojego rycerza. Westchnęła i odpowiedziała długim, czułym pocałunkiem.
Wiedziała, że nie powinna zakochiwać się w swoim strażniku. Wiedziała, że z koroną czy bez, nie będzie mogła znaleźć przyszłości dla ich uczucia. Gwardziści ślubowali czystość. Księżniczki wychodziły za tego, kto zapewni im owocny sojusz.
A jednak nie protestowała, kiedy mężczyzna wodził rozgrzanymi ustami po jej twarzy i dotykał w najczulsze miejsca. Dopiero, kiedy popchnął ją w stronę otwartej komnaty, odsunęła się lekko.
— Nie — przypomniała z niesfornymi ognikami w oczach.
— Boisz się, że umieszczę w tobie dziecko?
— Boję się, że potem już nie będziemy mogli przestać.
Na przystojnej twarzy ser Cristona zaczynała pojawiać się coraz większa przytomność. Wiedział, że istnieją pewne granice. Z nich dwojga to on musiał być bardziej odpowiedzialny. Niemal załamanym gestem musnął palcem jej niewielkie, przypominające poziomki usta. 
— Och, księżniczko… Nasza miłość nadaje się do spisania w balladzie.
Wolałabym, by pisano o mnie jako o wielkiej królowej, a nie sekretnej kochance gwardzisty — pomyślała Rhaenyra, ale zachichotała. Ta słodka, okolona ciepłym blaskiem chwila była zbyt piękna, aby ją przerywać. 

***


Rozdziały powinny pojawiać się do dwóch tygodni. Pisanie o świecie Martina to dla mnie ciekawe doświadczenie, które coraz bardziej mi się podoba :)
Dziękuję za odzew pod prologiem. Liczę, że zostaniecie ze mną na dłużej. 

25 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział. Postać Namiestnika trochę działa mi na nerwy ( no dobra, bardzo mi działa xD) i wyobrażam go sobie jako największego wroga księżniczki. I swoją drogą uwielbiam jak przedstawiasz jej charakter. Jest taka silna i śmiała. Prawdziwie królewska krew. Brawo ;). Ciekawi mnie, jak potoczy się ta relacja z rycerzem. Ta scena z nim wyszła Ci pięknie, można się rozmarzyć. :) Życzę Ci dalszej weny i pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      O tak, Namiestnik zdecydowanie nie jest przyjaźnie nastawiony do księżniczki i z pewnością jeszcze sporo namiesza. Bardzo się cieszę, że podoba Ci się charakter Rhaenyry - miałam nadzieję. że tak ją odbierzecie :)
      Również pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Pierwszy rozdział trzyma poziom Prologu, za co Ci dziękuję :D Coś tak przeczuwałam, że księżniczka nie otrzyma Żelaznego Tronu (jak na razie), w końcu w serialu (tak, dzięki Tobie zaczęłam to oglądać) Sansa martwi się, że urodzi same córki i drugi w kolejce po tron będzie brat zmarłego króla. W takich momentach odzywa się gdzieś w oddali głos feminizmu...
    Rozdział ciekawy i liczę na akcję w kolejnych :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    sherLock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również Ci dziękuję, za miłe słowa ^^
      O, tak, nawet w obecnych czasach w Grze o Tron kobietom jest ciężko zdobyć koronę. I bardzo się cieszę, że zaczęłaś to oglądać! Gdybyś chciała się podzielić wrażeniami, to śmiało :)
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  3. I w końcu nie skomentowałam.
    Należy mi się lanie. zaczęłam czytać już dawno temu i nie miałam okazji skomentować. Dopiero teraz znalazła się ku temu okazja i o to właśnie jestem.
    Muszę przyznać, że sprawiłaś iż uwielbiam to opowiadanie.
    Już czytywalam wcześniejsze moje teksty nie wiem czy kojarzysz Rosmaneczke ;) Strasznie spodobała mi się postać księżniczki. Ma w sobie coś wyjątkowego i niezwykłego.
    Biedna księżniczka... w tych czasach kobiecie nie jest lekko, a zwłaszcza takiej, która chciałaby zasiąść na tronie. W dodatku wyraźnie zakochanej w kimś kim nie powinna. Pokazałaś tak wiele wątków w jednym rozdziale że aż zastanawiam się od czego zacząć. z przyjemnością zostanę Twoją czytelniczką i zagoszczę tu na dłużej. Aż jestem ciekawa skąd się biorą Twoje pomysły. pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to nie mogło być bardzo dawno temu, skoro blog ma 2 tygodnie ^^
      I bardzo cieszę się, że jesteś. Jasne, że Cię kojarzę. Zastanawiałam się, co porabiasz, bo jakoś nic nie słyszałam ostatnio o Twoich blogach :D
      Dziękuję serdecznie za komentarz ;) Też lubię księżniczkę jako postać, jest nieco inna od bohaterek, które do tej pory kreowałam :D A wątków faktycznie trochę jest, mam nadzieję, że wam się to nie pomiesza.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
    2. :) Coś koło tego a pewno;)
      No postaram się chociaż znając mnie to wiesz;)
      a właśnie tworzę autorskie opowiadanie.
      jeśli masz ochotę zapraszam:
      www.mrok-wyobrazni.blogspot.com!
      i czekam na ciąg dalszy.

      Usuń
  4. Ile właściwie księżniczka ma teraz lat? Bo jakoś nie wyczytałam tego z rozdziału, a bardzo mnie to interesuje. :) Jest świetną bohaterką, bo jest waleczna, nieustępliwa, a nawet bezczelna, co nadaje jej po prostu charakterku, o którym chce się dalej czytać. Miałam w swoich łapkach tylko jeden tom Martina i to pierwszy, większość zapomniałam, ale, o dziwo, pamiętam styl autora i powiem Ci, że doskonale odbijasz w zwierciadle jego styl. Można powiedzieć, że po mistrzowsku dostosowałaś narracje do oryginalnej i to nadaje tej powieści taki wiarygodny klimat <3 Podoba mi się wątek romansu z gwardzistą. Po rysunku w zakładce z bohaterami widzę, że już nie jest taki znowu młody, a księżniczka chyba owszem. Z tego, co pamiętam u Martina Dani też była szokująco młoda, bo ledwie 14 lat, kiedy przespała się ze swoim mężem, Kalem Drogo. Dobrze pamiętam? :) Nie wiem czemu, ale mnie to nie oburza, wręcz przeciwnie - dodaje smaczku całej historii. :) Acha, żebym nie zapomniała: rada może i opowiedziała się za chłopcem, ale mnie się wydaje, że on będzie słaby, no bo sikać w pościel? Rozumiem, dziecko, ale pięć lat to już wiek, że można nie moczyć się w nocy, a skoro on to robi, to chyba rośnie na łamagę. Rada jeszcze może zmienić zdanie, chociaż nie wątpię, że walka o władzę będzie zażarta! :)
    Pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nie! Przepraszam! :D Cole jest młody, pomyliłam sobie jego rysunek z innym bohaterem. :D Teraz już rozumiem, czemu spodobał się księżniczce. hah ^^

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że tutaj zagościłaś :)
      Racja, nie powiedziałam, ile ma lat, widoczna jest tylko data(od prologu minęło pięć lat, czyli księżniczka ma 15).
      Dziękuję! Postanowiłam nieco utemperować moją manierę tworzenia długaśnych zdań i skorzystać z tego, w jaki sposób Martin potrafi tworzyć napięcie :P
      Hah, tak, ser Criston jest młody, urodziwy i czarujący - czego może więcej chcieć nastoletnia księżniczka? :P
      Ciekawy fragment wychwyciłaś xD Przyznam szczerze, że wydaje mi się, że w wieku pięciu lat jeszcze można się moczyć w łóżku, nie notorycznie, ale czasem... Oczywiście nie wróży to najlepiej :P
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Witaj.
    Znalazłam Twojego bloga na jednym z portali reklamujących i uznałam, że powinnam zajrzeć. Od dawna korciło mnie, żeby poczytać coś na podstawie Martina, bo osobiście nie oglądam serialu, ani nie czytałam książek. Chociaż internet nie pozwala mi pozostać całkowitą ignorantką, więc co nieco wiem.
    Przełamałam się, żeby poczytać coś w tym klimacie i jestem mile zaskoczona! Lubię historie o rodach królewskich, smokach i wojnach. Taki świat jest dla mnie bardzo pociągający. A Ty bardzo przyjemnie go przedstawiasz i masz dobre początki.
    Na szczęście dla mnie, nie napisałaś 93849384934894 rozdziałów, więc z czystym sumieniem mogę się trzymać Ciebie od samego początku i obserwować ;)
    pozdrawiam serdecznie.
    http://crownsjewel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło, że Cię zainteresowałam i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej ^^ Historia jest jeszcze młoda, także spokojnie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Wpadłam do ciebie, bo zaciekawiło mnie, że ktoś jeszcze pisze coś do PLiO, no i chciałam podziękować za komentarz – było mi naprawdę miło. Trochę zdziwiło mnie, że piszesz o Rhaenyrze, bo przecież Martin napisał opowiadanie „Księżniczka i królowa” właśnie o Tańcu Smoków, więc wchodziłam na bloga pełna wątpliwości, wątpliwości, które wciąż mnie nie opuściły, a nawet się nasiliły po przeczytaniu tego, co do tej pory opublikowałaś.
    Widzę, że masz duży problem z opisami. Brakuje mi wspomnienia jak dane miejsce wygląda, jak wyglądają postaci, z uczuciami jest trochę lepiej, ale również radziłabym nad tym popracować. Przywiązujesz uwagę tylko do oczu i koloru włosów, rzadko przejmując się dodatkowymi cechami, co bardzo ogranicza opis (wyjątek mam miejsce tylko przy Ottcie Hightowerze, ale robisz z niego tak typowego złego, że jest to dość niesmaczne). Fajnie, że budujesz klimat, wspominając o tym, jaki panował nastrój, ale to jednak za mało – włóż w tekst więcej pracy, bo cie na to stać ;).
    Jeżeli chodzi o twoją znajomość kanonu, tu również radzę doczytanie, bo – szczególnie w tym rozdziale – jest mnóstwo bzdur. I tak: Maegor Okrutny nie miał żadnej córki (jedna z jego żon urodziła martwe dziecko, które było zdeformowane i to by było na tyle), więc wydaje mi się, że mówisz o Rhaenie (bratanicy Maegora, córce Aenysa), która zwiała od wuja-męża i poparła brata, ale nigdy sama nie wysunęła swoich praw do tronu (a miała córki bliźniaczki po pierwszym mężu – Aegonie). Jaehaerys (dziadek Viserysa I) faktycznie został królem, ale on konkurował z Maegorem, a nie z jakąkolwiek swoją żeńską krewną, więc to też jest kłamstwo – co ten maester za głupoty opowiada? Rhaenys, którą później zwano Niedoszłą Królową (czy coś w ten deseń), zdaje się, że dwa razy forsowano na królową i faktycznie nigdy nią nie została, jednak podczas Wielkiej Rady to jej syn, Laenor, był większym zagrożeniem dla Viserysa. W ogóle Rhaneyra mogłaby powiedzieć, że korona przeszła poprzez starszą córkę, Alyssę Targaryen, która była żoną księcia Baelona, a urodziła się jako drugie dziecko Starego Króla, i to byłby argument za jej prawami (Aemon, mąż Jocelyn Baratheon, był trzecim dzieckiem Jaehaerysa i Alysanne, choć najstarszym żyjącym synem, bo Aegon zginął zabity przez piratów). Więc co oni tworzą za nową historię na spotkaniu Małej Rady, to ja nie wiem…
    [słabo mi - znów się nie zmieściłam...]

    OdpowiedzUsuń
  7. Całe spotkanie Małej Rady wygląda również dość żałośnie – dlaczego król nie dyktuje swoich warunków, tylko posłusznie siedzi jak trusia. Viserys odziedziczył spokojne i bogate królestwo, a władza Targaryenów była wtedy silna jak nigdy i zdecydowanie mógł sobie pozwolić na ustawianie członków rady jak chciał. Zresztą, rada mogła się z nim nie zgadzać, ale liczyć się z tym, że po śmierci króla zrobią, co będą chcieli (kto im tak broni łamać przysiąg poza honorem?). Nie wiem, po kiego grzyba narażać się monarsze, który na podorędziu ma smoki (gdyby przypomnieli sobie Pole Ognia albo syf w Dorne, nie byłoby im do śmiechu). Już nawet pomijając to, wydaje mi się, że w tym czasie Rhaenyrze wolno było uczestniczyć w spotkaniach Małej Rady, a pewna jestem, że tytuł księżniczki Smoczej Skały otrzymała dopiero po ślubie z Laenorem, więc tu również jest nieścisłość.
    Mam też zastrzeżenie do kreacji postaci. Jakkolwiek zgadzam się z tym, że Rhaenyra rzeczywiście była rozpieszczonym dzieckiem i musiała mieć silny charakter, tak nie potrafię pogodzić się z tym, że przedstawiasz ją jak bachora, który nie umie się zachować w towarzystwie starszych i mądrzejszych od siebie. Rhaenyra włazi na spotkanie Małej Rady, odzywa się nieproszona, ale nie potrafi powiedzieć nic, co faktycznie przemawiałoby na jej korzyć – wydaje się takim samym niedorośniętym dzieciakiem jakim w tym czasie zapewne jest Aegon. Za to sceny z Cristonem Cole’em wychodzą ci znacznie lepiej – tutaj możesz sobie pozwolić na więcej i to robisz, widać, że mają się ku sobie, ale Rhaenyra w zasadzie trzyma go na smyczy. Podoba mi się nienachlany sposób prowadzenia tego wątku i zaślepienie oddaniem Rhaenyrze Cole’a, więc oby tak dalej.
    Może to twoje pierwsze opowiadanie i stąd pewne niedoskonałości, ale na pewno z czasem będzie lepiej ;). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Balerion powinien być trupem, bo padł w 94 AC, Viserys nie wziął sobie żadnego innego smoka na jego miejsce.

      Usuń
    2. Mnie też jest bardzo miło, że zainteresowałaś się moją historią :)
      Widzę, że znalazłam w Tobie ostrego przeciwnika — przyznaję, że dat i postaci w historii PLiO jest tak dużo, że ciężko mi to wszystko spamiętać lub uwzględnić, zwłaszcza, że korzystam z różnych źródeł(świat lodu i ognia, wikipedie polskie i angielskie) i często zdarza się tak, że podają mi rozbieżne informacje. Muszę wtedy wybrać jakąś wersję. Ponadto jak napisałam w „Opowieści”, nie wszystkie zdarzenia są dokładnym odzwierciedleniem z książki. Myślę, że tak samą robią autorzy, którzy biorą się za historyczne biografie — zarys życia postaci jest zgodny ze wszystkimi źródłami, ale poboczne wątki zostają ubarwione/ zmienione na potrzeby opowiadania.
      No i więc właśnie. Księżniczka i królowa. Ten blog powstał, ponieważ chciałam stworzyć coś martinowskiego, a historia Rhaenyry wydała mi się niezmiernie ciekawa. Zagłębiłam się w lekturę, zaczęłam pisać i zadowolona doszłam gdzieś tak do rozdziału 5, gdy odkryłam w czeluściach internetu, że w swym najnowszym opowiadaniu Martin zawarł historię Tańca ze Smokami. Trochę mnie zmroziło — po co pisać o czymś, co już powstało? Czy właśnie nie zmarnowałam sobie czasu? Ale miałam już trochę tekstu, poza tym opowiadanie mnie wciągnęło i nie zamierzałam z niego zrezygnować. Postanowiłam, że zrobię to po swojemu. Z tego, co słyszałam, Martin opowiada tę wojnę w formie kroniki — ja postaram się, by tekst był… hm, atrakcyjniejszy, lżejszy w odbiorze.
      Oj, jeśli chodzi o opisy, to gdybyś znała moje poprzednie blogi, wiedziałabyś, że robię ich mnóstwo, aż wylewają się z tekstu. Tutaj stwierdziłam, że będę oszczędniejsza. Wzorując się na Martinie, który również przedstawia postacie raczej w prosty sposób, zrobiłam to samo. Obiecuję, że przy ważniejszych postaciach opisy będą barwniejsze. Poświecę też uwagę wyglądowi pomieszczeń.
      Tak, jak już wspomniałam, nie zdołałam wszystkiego ogarnąć i założyłam, że mogę to zrobić — to w końcu moja interpretacja. Poza tym, Bóg mi świadkiem, że przed każdym ważniejszym wydarzeniem, sięgam i do książki, i do internetu i sprawdzam, jak to było. Przyznaję, że z tym Maegorem to ściema — napisałam to, zanim poznałam historię Niedoszłej Królowej, która byłaby tutaj idealnym przykładem na kobiecą postać dążącą do władzy. Mam nadzieję, że nie wychodzę tutaj na ignorantkę kanonu. Naprawdę się staram. Wiem, że podjęłam się niełatwego zadania, ale chcę je dokończyć.
      Wydaje mi się, że król nie siedział jak trusia — słuchał spokojnie, co jego doradcy mają do powiedzenia, a przy tym wyraźnie ujawniał swoje poparcie względem córki. Po co tworzyć małą radę, skoro nie ma ona prawa głosu? Poza tym wydaje mi się, że Hightower był zagrożeniem(później król sam go oddelegował, bo ten posunął się za daleko). Czy ja wiem, czy typowy zły? Zależy mu na dziedzictwie wnuka, wierzy w siłę męskiego potomka, a tu jakaś małolata chce zgarnąć jego potomkowi tron. Czy to znaczy, że jest potworem? :P Rhaenyrze wolno było uczestniczyć w spotkaniach małej rady, ale akurat w tej dotyczącej jej dziedzictwa lordowie chcieli, aby nie zabierała głosu. Ja tu mam napisane w świecie lodu i ognia, że dziewczyna została mianowana księżniczką skały już w 101 o.P. Po swoim ślubie tylko wróciła do należnego jej miejsca.

      Usuń
    3. Rozumiem, że Rhaenyra może w pewnych momentach drażnić, ale jest zaledwie piętnastoletnią dziewczyną, oczkiem w głowie ojca, której wcześniej na wszystko pozwalano. Jasne, że jej argumenty nie były zbyt silne… ale nie chciałam, by nasza bohaterka była idealna albo odpowiednio dojrzała już od pierwszych rozdziałów(coś jak Sansa, którą na początku książki ledwo mogłam zdzierżyć, natomiast z każdym nowym tomem lubiłam ją coraz bardziej).
      Racja, przy postaci Viserysa powinnam zmienić to latanie na Balerionie na czas przeszły :P
      Cóż, dziękuję Ci za tak wnikliwy komentarz. Jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy. Oczywiście wezmę pod uwagę wskazane niejasności i będę wdzięczna, jeśli przy następnych rozdziałach pomożesz mi doszlifować to opowiadanie(oczywiście, jeśli dalej zechcesz je czytać). Ja jestem nieskromnie dumna z mojej pisaniny; naprawdę, zanurzenie się w świecie Martina to dla mnie świetna zabawa i mam nadzieję, że czytelnicy będą się bawić razem ze mną.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Od razu przeciwnika... bez przesady. Po prostu uważam, że to osoba pisząca fanfiction powinna się dostosować do kanonu, a nie kanon do niej. Informacje nie są rozbieżne, bo wiki czerpie z książek oraz z wywiadów i, przynajmniej z tego, co pamiętam, podaje źródła. Opowiadania historyczne to jednak trochę inna broszka.
      Czytałam „Księżniczkę i Królową”. Opowiadanie faktycznie ma dużo z kroniki i w zasadzie posiada jedynie jakieś dodatkowe wstawki fabularne, ale taką ma konwencję, a w niej spisuje się bardzo dobrze.
      Oj nie, Martin nie oszczędza w opisach – niezależnie osób czy otoczenia. Nie porównywałam poziomu twojego i Martina, bo to różnica jak między niemowlakiem, a dorosłym. Mierz siły na możliwości i na razie po prostu staraj się udoskonalić to opowiadanie ;).
      Rhaenys nie jest idealnym przykładem, nie dla Rhaenyry, bo przecież poniosła klęskę i nigdy nie została władczynią Siedmiu Królestw. Masz prawo do swojej interpretacji, jednak nie możesz wymagać, żeby historia Westeros dopasowała się do ciebie. We fragmencie, w którym wspominasz o historii, widać zupełny brak wiedzy i mnie to boli, bo sprawdzenie tego to kwestia kilku minut.
      Jasne, Mała Rada ma prawo głosu, ale jej głównym zadaniem jest pomaganie królowi w rządzeniu, a nie ingerowanie w wybór następcy. Każesz im głosować, podczas gdy to głosowanie praktycznie nie ma racji bytu. Hightower był niewygodny i na zbyt wiele sobie pozwalał, dlatego został odesłany do Starego Miasta. Dlaczego na typowego złego? Bo jest przeciwnikiem Rhaenyry, wygląda jak ktoś, kto coś kombinuje (taki oblech) i zdaje się nie za wiele myśleć, impertynencko narzucając się królowi. Tutaj nie widać troski o wnuka, a głupotę. Żeby sprawić, abym zaczęła postrzegać go inaczej, musisz ująć to w tekście, a nie bazować na wiedzy z książek i fakcie, że jest z kimś spokrewniony. Och, faktycznie, zwracam honor – Rhaenyra była księżniczką Dragonstone w tym czasie, zupełnie nie mam pamięci do dat.
      Ale przecież Sansa dojrzewa wraz z postępującą fabułą... W tej chwili Rhaenyra wygląda na typową Mary Sue, a jej wady są wadami, które wynikają właśnie z tego.
      Dobrze, że masz frajdę z tego, co robisz ;). Wiesz, tak naprawdę spojrzałam tylko na drzewko genealogiczne Targów i radziłabym, żebyś zaglądała do niego częściej. Nie obiecam ci, że będę czytać to opowiadanie, zobaczę, jak będą wyglądały przyszłe rozdziały.

      Usuń
    5. To było żartobliwe określenie :)
      Mnie mimo wszystko wydaje się, że niektóre informacje są trochę rozbieżne. Przykładowo na grze o tron wiki znalazłam informację, że turniej rozgraniczający stronnictwa na zielonych i czarnych odbył się w 115 o.P., w świecie lodu i ognia zaś, że w 111 o.P.
      Tutaj powiedziałabym, że zależy, co to za postać. Niektóre opisane są naprawdę barwnie, ale przy niektórych też podaje tylko kolor oczu, włosów, ewentualnie jakiś charakterystyczny rys twarzy. U niego jednak podziwiam to, że właśnie potrafi za pomocą niezbyt skomplikowanych słów oddać idealnie wygląd postaci czy otoczenia. I nigdy nie powiedziałam, że piszę jak Martin. To byłoby zuchwalstwo. Jedynie się na nim wzoruję, a efekty oceniacie sami.
      To prawda, Niedoszła Królowa ostatecznie nie zdobyła korony, ale jej dążenia do tego są imponujące. Z tym idealnym przykładem dla Rhaenyry miałam na myśli nie tyle argumenty przytoczone przez maestra, co samą motywację dla księżniczki. Mimo wszystko Rhaenys to silna postać.
      Tekst piszę z perspektywy księżniczki, więc mimowolnie opisuje wszystko stronniczo, z uwzględnieniem jej przyjaciół i wrogów. Ja uważam, że jednak Hightower w swoich wypowiedziach podkreślił, że zależy mu na dobrze córki i wnuka.
      A skąd wiesz, że Rhaenyra też nie dojrzeje wraz z następującymi wydarzeniami? :P Hm, znam tragiczniejsze przypadki Mary Sue. Zresztą z pewnością nie chcę jej pokazać jako tej idealnej. Przeciwnie, aż dziwi mnie, że inni czytelnicy tak ją polubili, ale to już indywidualna sprawa ;)
      Rozumiem. Postaram się mieć na uwadze Twoje rady.

      Usuń
    6. Nie traktowałabym poważnie stron o serialu (wszystkie GoT wiki odnoszą się do serialu, AWOIAF jest do książek). Poza tym warto sprawdzać, na jakiej podstawie zamieszczono dane informacje.
      Zasadniczo tak - w zależności od potrzeby opisuje postaci jak uważa, ale nie ogranicz się tylko do koloru oczu i włosów, jeżeli już opis jest skrócony. Te dwie cechy występują tak naprawdę zawsze w opkach, a w książkach są wzbogacone o inne albo pominięte, jeżeli są nieistotne. Poza tym kolor oczu jest marginalną cechą i tak naprawdę nie zwraca się na niego dużej uwagi.
      W jaki sposób imponujące? Wytłumacz mi, bo serio nie rozumiem O.O
      Ale przecież nie mówię, że nie - nie to miałam na myśli. Też znam gorsze Mary Sue, ale chyba chcesz być lepsza, a nie stawać w szranki z opkowym dnem? No ale to, że czytelnicy kogoś lubią to inna sprawa i niekoniecznie rozumiem co to ma do rzeczy...

      Usuń
    7. No dobrze, ale Rhaenyra nawet nie występowała w serialu, więc jak strona o niej czy ludziach żyjących w jej czasach może odnosić się do serialu? Ale rozumiem, że muszę ostrożniej traktować tego typu strony.
      Oczywiście, że wygląd postaci to nie tylko włosy i oczy. Może w tym rozdziale niefortunnie opisałam bohaterów, ale naprawdę zdawałam sobie z tego sprawę już wcześniej. Postaram się, by kolejne postacie były lepiej przedstawione.
      Może źle się wyraziłam. Chodziło mi o to, że z tego, co zrozumiałam z lektury, Rhaenys była silną i odważną kobietą, co jest imponujące i inspirujące.
      Hah, jasne, że nie chcę zniżyć się do opka, ale serio uważam, że z księżniczką nie jest tak źle. Miałam na myśli to, że innym czytelnikom postać Rhaenyry się spodobała; nie zarzucali, że jest źle kreowana czy drażniąca, a przecież już od samego początku chciałam przypisać jej pewne wady. Więc... ich sympatia pozwala mi myśleć, że to jeszcze nie jest Mary Sue :P

      Usuń
    8. Serialowcy muszą mieć swoje strony, a że czasem coś zasłyszą i trochę zmienią to już inna sprawa. Poza tym w serialu wspominano o wielu osobach z sagi, które nie żyją, więc to nic takiego dziwnego. Po prostu sprawdzaj podstawie zamieszczono info.
      Jasne, Rhaenys miała silny charakter (jej mąż pewnie mógłby coś o tym powiedzieć, a przecież był zapalonym podróżnikiem), ale w jaki sposób wpływa to na zwiększenie szans Rhaenyry? Co daje jej ten przykład? Już królową Alysanne bym zrozumiała, ale Rhaenyra tylko pretendowała do tronu i nic nie ugrała.
      Powtórzę: sympatia czytelników ma się nijak do bycia lub nie bycia Mary Sue. To, kogo się lubi, pozostaje sprawą każdej osoby i nie wiem, dlaczego robisz z tego argument. Poza tym to, że ktoś czegoś nie zrobił, nie jest dowodem na to, że jest od razu dobry... dość dziwna logika.

      Usuń
    9. Ok, teraz rozumiem :)
      A właśnie w przedostatnim odcinku wspomnieli coś o Tańcu ze Smokami, ale niestety bardzo mało, a tak na to czekałam :P
      Cóż, ten przykład daje tylko tyle, że całkiem niedawno była kobieta, która miała szansę zasiąść na tronie.
      Racja, sympatie czytelników to ich własna sprawa, a jednak sądzę, że gdyby z moją postacią działo się coś naprawdę niedobrego, opinie o niej nie byłyby tak pozytywne.

      Usuń
  8. Witaj, Marzycielko.
    Napisałam taki długi komentarz, ale niestety los postanowił mi wszystko zepsuć i cały się wykasował, więc siedzę cała rozwścieczona, błagając wszechświat, by nie wybuchnąć.
    Na wstępie chciałabym przeprosić za moją długą nieobecność na blogu, gdyż mimo że zarówno prolog, jak i rozdział przeczytałam, jakoś nie potrafiłam się zebrać do wystawienia opinii. Wybacz za to.
    Główna bohaterka to księżniczka z pazurem i dostrzec można to było już na samym początku rozdziału. Silna, waleczna, bezczelna, nieustępliwa i propagująca feminizm. W dzisiejszych czasach trudno nam sobie wyobrazić, iż taka silna persona nie ma zbyt wielkich szans w starciu z chłopcem, który nie posiada ni połowy tych cech, a jednak. Teraz kobieta jest już w duuużo lepszej pozycji, jednak w niektórych kwestiach wciąż spychana na boczny tor, ale wtedy było to niemal nie do pomyślenia. Chociaż z drugiej strony, dziewczyna wykazuje się pewną nieostrożnością, zaborczością i niedojrzałością, która mogłaby jej przysporzyć wielu problemów, gdyby zasiadła na tronie, jednak wiadomo, jest młoda, więc ma prawo do tego typu zachowań. Wydaje mi się, że gdy trochę liznie życia i nauczy się pokory, może sporo osiągnąć.
    Romans ze swoim strażnikiem to dosłownie miód na moje serce. Postać Criston Cole'a wydała mi się na swój sposób przesympatyczna. Ukazałaś go jako miłego, dobrego człowieka, który troszczy się o swoją księżniczkę, choć czasem ulega impulsom i własnym zachciankom. Złamał śluby czystości, by być z ukochaną, a jednak co miał począć? W końcu to nie my wybieramy miłość, ona robi to za nas. Swoją drogą ich romans przypomniał mi nieco o Padmé Amidali i Anakinie z Gwiezdnych Wojen, choć oczywiście charaktery postaci są odmienne. To dobrze, bo tak samo jak lubię tę parę, taką samą sympatią obdarzyłam Rhaenyrę i gwardzistę.
    Ogólnie to bardzo cieszę się, że wybrałaś to uniwersum, że postanowiłaś przedstawić nam swoją historię. Twój styl pisania jest jak zwykle zresztą przyjemny, a nawet wydaje mi się, że trochę wzorujesz się na Martinie ;)
    Pozdrawiam i lecę komentować następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tu zawitałaś :)
      Nie ma sprawy, przykro mi, że Twój wcześniejszy komentarz się skasował :(
      Myślę, że bardzo dobrze ją opisałaś. Cała Rhaenyra xD
      Hah, w sumie nie pomyślałam o tej parze, ale racja, trochę podobieństwa jest. Może... może nawet za dużo, jak się potem okaże :D
      Dziękuję bardzo za miły komentarz i liczę, że pozostaniesz ze mną :)

      Usuń

Szablon by Selly